Nowa Huta skansenem czy miejscem przyjaznym do życia?
Półtora roku trwały prace pod kierownictwem profesora Zbigniewa Myczkowskiego nad „Planem ochrony Parku Kulturowego Nowa Huta". Na spotkaniu Komisji Kultury i Ochrony Zabytków dyskutowano nad propozycjami zawartymi w planie.
Z prezentacji, którą przedstawił prof. Myczkowski wynika, że Park Kulturowy Nowa Huta obejmie 352 hektary, a jego granice wytyczą ulice: Bieńczycka, Bulwarowa, aleja Jana Pawła II, Kocmyrzowska, aleja "Solidarności". Znajdą się w nim również dworek Matejki w Krzesławicach i opactwo Cystersów w Mogile.
Sporo miejsca poświęcono nowohuckiej zieleni, a dokładniej wieloletnim zaniedbaniom w tej dziedzinie. W planie pada propozycja jej uporządkowania. Roślinność ma być dodatkiem do architektury. Jeśli zaś chodzi o tą ostatnią, autorzy dokumentu zwracają uwagę, że najważniejsze jest przywrócenie architekturze harmonii. W związku z tym w Parku Kulturowym Nowa Huta ma być zakazane zamurowywanie okien, montowanie na elewacjach urządzeń klimatyzacyjnych, przekształcanie innych obiektów w budynki mieszkalne, nie ma zgody na żadne nadbudowy. Jeśli chodzi o estetykę nie będzie można zaklejać reklamami szyb na całej szerokości, a zestaw szyldów reklamowych, wraz z czcionkami ma być ujednolicony.
- Nie chcemy z Huty robić skansenu, chodzi o stworzenie przestrzeni do życia, która będzie wygodna, piękna, ale także dostosowanie jej do dzisiejszych kanonów, mód - powiedział prof. Zbigniew Myczkowski.
Radni pytali przede wszystkim o źródła finansowania. Tomasz Urynowicz pytał kto będzie płacił mieszkańcom za ujednolicanie balkonów, czy przemalowywanie daszków nad klatkami schodowymi. Radny nie dawał się przekonać, że środki na te cele wyłoży SKOZK.