Kultura rozwiń menu
Serwis używa plików cookies zgodnie z polityką prywatności pozostając w serwisie akceptują Państwo te warunki
Komunikat archiwalny

Marcin Sendecki na Festiwalu Miłosza: pisanie ma sens

- Byłoby dobrze, gdyby o książkach poetyckich dyskutowało się nie tylko wtedy, kiedy dostają one nagrody – mówił w ostatnim dniu Festiwalu Miłosza Marcin Sendecki, laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Bo w Polsce mamy naprawdę świetną poezję.

Fot. Kamila Zarembska-Szatan / Krakowskie Biuro Festiwalowe

„W” jak Warszawa. Albo jak wspomnienie. Może jak widoki. Za ten tomik o najkrótszym z możliwych tytule, Marcin Sendecki otrzymał w sobotni wieczór jedną z najważniejszych polskich nagród poetyckich - Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. W niedzielny ranek zaś spotkał się z czytelnikami w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, oddział Muzeum Narodowego w Krakowie - tegorocznym centrum festiwalowym.
 
Było to jego drugie spotkanie, bo pierwszy raz o „W” opowiadał w sobotę, kiedy jeszcze nie wiedział, że jego zbiór został uznany za najlepszą książkę poetycką minionego roku.

- Chciałbym powiedzieć, że moja książka nie zmieniła się od wczoraj, nie jest ani lepsza ani gorsza. I, z całym szacunkiem dla tego nagrodowego przemysłu, byłoby dobrze, gdyby o książkach poetyckich dyskutowało się nie tylko wtedy, kiedy dostają one nagrody - mówił. Bo w Polsce mamy naprawdę świetną poezję.

Sam Sendecki w niedzielny poranek o „W” opowiadał niewiele, w końcu jej treść i sens wyjaśniał już na poprzednim spotkaniu. Więcej było mowy o warsztacie i dzisiejszej sytuacji poety. - Zapewniam państwa, że pisanie ma sens. Niedawno napisałem krytyczną recenzję jakiegoś kryminału. I co? I skreślono mnie z jury pewnego konkursu. Ktoś więc to moje pisanie jednak czyta i co więcej, uznaje je za znaczące - mówił z właściwym sobie humorem.

ZOBACZ WIĘCEJ: Marcin Sendecki laureatem Nagrody im. Wisławy Szymborskiej
 
Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej wystąpił w doborowym towarzystwie. Po południu z czytelnikami spotkał się wybitny polski poeta, eseista, prozaik, nauczyciel akademicki i tłumacz literatury pięknej - Adam Zagajewski.

Ostatniego dnia Festiwalu Miłosza, publiczność spotkała się również z dwiema poetkami, które wyraźnie wyróżniają się na tle swoich pokoleń, tworząc wrażliwą, pełną kunsztownych form poezję. Laureatką Nagrody Literackiej Miasta Warszawy - Anną Piwkowską, a także pochodzącą z Krakowa poetką, felietonistką i redaktorką, jedną z założycielek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich - Ewą Lipską.

Festiwal Miłosza 2017

W ostatni dzień Festiwalu Miłosza oddano też głos tym, którzy każdego dnia wzbogacają polskojęzyczną literaturę - tłumaczom, a raczej, jak sami o sobie mówią: autorom tłumaczeń.

- My stwarzamy, a nie tylko odtwarzamy teksty. Ja myślę o sobie jako pisarzu, pisarzu języka polskiego - mówił Jerzy Koch, specjalista od języka afrikaans. - Rola tłumacza jest trochę taka jak zadanie dyrygenta. On nie tylko zarządza orkiestrą, ale niejako stwarza utwór na nowo - zaznaczył.

Oprócz Jerzego Kocha w debacie translatorskiej uczestniczyli też: Justyna Czechowska (język szwedzki) i Agata Hołobut (język angielski). Wszyscy paneliści, choć tłumaczą z różnych języków, zgodnie twierdzą, że są szczęściarzami. - Ilu ludzi robi to, co lubi? Promil? Ja jestem więc częścią tego promilu – mówiła Justyna Czechowska. - Tłumacz to ktoś, kto może w nieskończoność czytać teksty. I nie są to teksty, których się nie lubi, ale zachwycająca literatura – dodała.
 
Końcówka Festiwalu nie oznaczała mniejszej intensywności wydarzeń. Oprócz spotkań z autorami i tłumaczami na miłośników literatury czekały m.in. czytanie poezji na placu Marii Magdaleny w ramach programu OFF Miłosz i wieczorny koncert Pablopavo i Ludziki, którzy zagrali utwory z najnowszej płyty Ladinola, a dla uczestników Festiwalu przygotowali szczególną niespodziankę wykonując „Piosenkę” Czesława Miłosza. Uhonorowano też najlepszego pisarza tworzącego dla dzieci. Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego otrzymał Karol Kalinowski za książkę „Kościsko” - opowieść o dość tajemniczym miasteczku, w którym ojciec i synek próbują na nowo ułożyć sobie życie.

Festiwal Miłosza 2017


 
Ci, którzy nie zdążyli tego zrobić przez dotychczasowe festiwalowe dni, mogli zobaczyć spektakl „Po wygnaniu” w Teatrze Nowym Proxima, którego scenariusz powstał na podstawie utworów Czesława Miłosza. Reżyser przedstawienia, Tomasz Cyz, nie stara się na siłę budować historii z niepowiązanych ze sobą wierszy. Wybiera z nich jeden motyw - miłość z wszystkimi jej odmianami: zakochaniem, pożądaniem, zazdrością, wypaleniem i pozwala aktorom mówić językiem noblisty. Wszystko dzieje się bardzo blisko widza, przy minimalistycznych dekoracjach, niemal bez muzyki i operowania światłem. Bo po co fajerwerki, kiedy wszyscy wiemy, jaka jest miłość. Spokojny, pełen szacunku hołd dla twórczości Miłosza.
 
Organizatorami Festiwalu są: Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Fundacja Miasto Literatury.

Więcej informacji na stronie internetowej miloszfestival.pl.

pokaż metkę
Autor: TOMASZ RÓG
Osoba publikująca: TOMASZ RÓG
Podmiot publikujący: Biuro Prasowe
Data publikacji: 2017-06-12
Data aktualizacji: 2017-06-12
Powrót

Zobacz także

Znajdź