Artykuł Piotra Tymczaka z wczorajszego wydania Dziennika Polskiego „Miasto mało zarabia na placu Nowym. Czemu nie może być po nowemu?” jest pełen przekłamań i nieścisłości. Poniżej wyjaśnienia kilku wybranych wątków i sformułowań, które rzucają na tę sprawę zupełnie inne światło, pokazując ją w pełnym kontekście, bez pisanych pod tezę twierdzeń.
Targowisko „Plac Nowy” jest oddane w dzierżawę, oznacza to, że dzierżawca ma prawo do używania przedmiotu dzierżawy – w tym przypadku: prowadzenia targowiska – i pobierania z niego pożytków w zamian za umówiony czynsz, który płaci Miastu. Na tym polega każda dzierżawa, zgodnie z kodeksem cywilnym. Gdyby przyjąć nomenklaturę zastosowaną przez redaktora Tymczaka to każdy dzierżawca jest pośrednikiem.
Wszystkie targowiska miejskie w Krakowie (nie tylko „Plac Nowy”) funkcjonują w oparciu o obowiązujące w Gminie Miejskiej Kraków prawo miejscowe. W ten sposób ustalono liczbę targowisk, ich lokalizacje, granice, model funkcjonalny (dzierżawa podmiotom prywatnym na określony czas), zasady wydzierżawiania, wysokości czynszów i zasady ich waloryzowania oraz regulaminy targowisk (szczegółowe zasady funkcjonowania – m.in. dopuszczalne formy działalności prowadzonej na targowiskach i ograniczenia w tym zakresie).
„Funkcje targowe” targowisk miejskich zostały wskazane przez Radę Miasta Krakowa w regulaminach targowisk, uchwalonych w roku 2007. To regulamin targowiska określa rodzaje działalności, jakie mogą być prowadzone na targowisku. A zatem każda z nich jest działalnością targowiskową. Innymi słowy – to są właśnie „funkcje targowe”, które określiła Rada Miasta Krakowa. Przekonanie o tym, że targowiskiem jest miejsce, gdzie sprzedaje się wyłącznie owoce i warzywa jest nieaktualne przynajmniej od dekady. Jest to myślenie archaiczne i szkodliwe, bo gdyby wciąż miało odzwierciedlenie w obowiązujących regulaminach, to wiele targowisk nie dotrwałoby do roku 2017. Zapewnie upadłby również „Plac Nowy”, na którym – co widać każdego dnia – owoce i warzywa stanowią niewielką część oferowanego asortymentu.
Zwiększenie możliwości w zakresie prowadzonej na targowiskach działalności stworzyło placom targowym szansę przetrwania. Umożliwiło poszerzenie oferty handlowej i usługowej, co ma ogromne znaczenie dla utrzymania się na rynku pomiędzy galeriami handlowymi czy nawet mniejszymi, ale wielobranżowymi marketami. Dzięki temu na targowiskach miejskich mamy (oprócz warzyw i owoców), piekarnie, cukiernie, lodziarnie, garmażerię, sklepy odzieżowe, obuwnicze, artykuły gospodarstwa domowego, stolarkę okienną, usługi bankowe, biura podróży, zakłady fryzjerskie, szewskie, usługi krawieckie, sprzedaż rowerów, artykułów motoryzacyjnych i wiele innych (z szeroko rozumianą gastronomią włącznie).
Warto również dodać, że Rada Miasta Krakowa poszerzając możliwości funkcjonowania targowisk w 2007 r., nie zdecydowała o równoczesnym podniesieniu czynszów dzierżawnych czy też ich różnicowania w zależności od rodzaju prowadzonej działalności. Co więcej, jeszcze do roku 2010 obowiązywało prawo miejscowe uniemożliwiające dokonywanie jakichkolwiek podwyżek czynszów za dzierżawę targowisk. Dopiero od roku 2011, w wyniku postulatów zgłaszanych przez Wydział Spraw Administracyjnych, Rada Miasta Krakowa dopuściła waloryzowanie czynszów dzierżawnych, ale tylko o wskaźnik inflacji.
Hala Targowa nie jest targowiskiem. Wbrew twierdzeniom redaktora Tymczaka dzierżawca „Placu Nowego” nie ma preferencyjnych stawek czynszowych w stosunku do dzierżawców obydwu „Kleparzy”, zaś oferta tych placów jest nieporównywalna. Z tego samego powodu – obydwa „Kleparze” są bez porównania większe. Płacą więc większy czynsz i posiadają bogatszą ofertę handlową. Nic nie ujmując takim targowiskom jak np. „Azory” lub „Piast”, idąc za tokiem rozumowania redaktora Tymczaka, również można je przyrównać do „Placu Nowego” i takie porównanie wypadnie akurat korzystnie pod względem ilości towaru i zróżnicowania asortymentu dla „Placu Nowego”.
Funkcjonowanie targowiska zależy od wielu czynników, również od jego lokalizacji, wielkości a także pewnego charakteru czy też specyfiki, tworzącej się na przestrzeni lat. Nie na każdym placu przyjmie się handel owocami i warzywami na masową skalę, tak jak nie na każdym placu będzie można zjeść jedyną w swoim rodzaju zapiekankę, kupić starocie, antyki, artykuły kolekcjonerskie a nawet żywe gołębie. Tego nie da się wprowadzić uchwałą Rady Miasta ani decyzją prezydenta Krakowa. Nie można nakazać hurtowej sprzedaży ziemniaków na „Placu Nowym” jak i handlu gołębiami w halach KCHT (na targowisku „Tandeta”). Podobnie, nie można wymusić na mieszkańcach robienia zakupów spożywczych na „Placu Nowym” zamiast w Galerii Kazimierz. To rynek, czyli konsumenci, decyduje o tym, co ma rację bytu na danym targowisku.
Kwestia „pośrednictwa” została już wyjaśniona w punkcie 1, natomiast dookreślenie go mianem „zbędnego” jest niestosowne. W powyższym cytacie zawarte jest żądanie „wyeliminowania” dzierżawcy, który okazawszy się operatywnym – bo znalazł kontrahenta gotowego wyremontować gminną nieruchomość i prowadzić tam działalność – stał się „zbędny”. Nie jest to właściwe zachowanie.
Anna Broś-Milc
Zastępca Dyrektora Wydziału Spraw Administracyjnych