Taksówkarze po raz kolejny wystąpili do radnych i prezydenta w sprawie nielegalnych przewoźników. Grożą strajkiem, jeśli Miasto nie pozbędzie się nielegalnej konkurencji. Radni z Komisji Infrastruktury wysłuchali, co w tej sprawie robią urzędnicy.
- W 2014 roku nałożyliśmy na nielegalnych przewoźników 544 tys. zł. Kary, a tylko w tym roku ponad 300 tys. – mgieł podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury Andrzej Poznański, pełniący obowiązki dyrektora Wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Najczęściej karania są kierowcy, którzy nie posiadają odpowiednich zezwoleń na przewóz osób. Jednak jak przyznał Andrzej Poznański, problem nie leży w kontrolach czy nakładaniu kar, ale w ich egzekwowaniu. Większość z firm przewozowych opiera swoja działalność na wielu kruczkach prawnych, dzięki czemu udaje im się unikać płacenia kar. - Do tego wielu mieszkańców nie wie, że firmy zajmujące się przewozem osób, a nie będące w korporacjach taksówkarskich, działają nielegalnie. Samo to, że jedna z tych firm prosi klientów o podanie numeru karty kredytowej przy zamawianiu pojazdu. To budzi pewien niepokój – dodał Poznański. Radnych interesowało ile w Krakowie działa nielegalnych taksówek i w jaki sposób miasto walczy z „szarą strefą”. Według informacji przekazanych przez Wydział Ewidencji Pojazdów i Kierowców jest ok. 600-700 taksówek nielegalnie przewożących pasażerów. Prezydent powołał specjalny zespół zajmujący się tym tematem. Dzięki ich działaniom przeprowadzono szereg kontroli, które będą przeprowadzane także w najbliższym czasie. – Jestem przerażona, że cwaniacy są po raz kolejny górą. Bezczelność triumfuje. W wielu krajach Europy działalność jednej z tych firm została zakazana. Będziemy apelować do władz centralnych, aby takie firmy przestały funkcjonować w całej Polsce – mówiła wiceprzewodnicząca komisji, Teodozja Maliszewska. Na posiedzeniu komisji nie zjawili się przedstawiciele korporacji taksówkarskich. Dlatego nie wiadomo, czy odbędzie się planowany na 1 października strajk taksówkarzy w Krakowie.