Na pięknie zastawionym stole - dziele prawdziwego poety smaku Jacka Łodzińskiego - znalazły się nie tylko chleby, nie tylko baranki z ciasta, lecz także całe pieczone prosie, pieczone jagnię, a nawet wędzone: jesiotr, sum i karp zatorski.
Wszystkie te specjały hojny fundator ofiarował krakowskim albertynom, którzy od lat karmią ubogich przez cały rok.